Mniej znaczy więcej, czyli moja droga do minimalizmu
- Iw
- 6 lut 2019
- 3 minut(y) czytania

Czy minimalizm to jedna z wielu teorii jak żyć lepiej, stworzona tylko po to, aby napisać kilka książek i zarobić na tym pieniądze? Oczywiste jest, że każdy z nas chce być szczęśliwy i chętnie pokusi się o zakup poradnika, który ma, mu dać przepis na życie. Ale minimalizm to nie tylko puste frazesy o tym jak żyć. To uczenie się życia tu i teraz. Skupieniu się na tym co najważniejsze.
Moje wdrażanie minimalistycznego życia rozpoczęłam od banalnej sprawy jaką było posprzątanie mojej szafy. Bo kto z nas nigdy nie miał takiej sytuacji...
Otwierasz rano szafę i zastanawiasz się. Mijają 2 minuty, mijają następne, a Ty nadal w szlafroku z pustką w głowie i powtarzającym się porannym tekstem :"Kochanie! Nie mam się w co ubrać!".
Tak było kiedyś! Sterta ubrań, które wysypują się z szafy, strata czasu na wymyślanie w co się ubrać, a finalnie wychodząc z domu, najchętniej cofnęłabym się i przebrała.
Szkoda czasu na takie poranne rytuały. Zmieniłam zasady gry i czas zmarnowany modleniem się do szafy zamieniłam na spokojne przygotowanie śniadania i wypicie kawy.
Jak sprawić, aby żyło się lepiej? W końcu to my sami utrudniamy sobie życie i tylko my możemy to zmienić. Moja metoda to wdrażanie zmian krok po kroku.
Wiosna zawsze motywuje mnie do przygotowania i oczyszczenia mojego mieszkania. Nie chodzi mi tylko o sprzątanie, ale dokładną segregację i sprawdzenie jakie rzeczy są używane i przydatne, a które są zbędne i tylko zagracają mi przestrzeń.
Jeżeli kolejny sezon dana rzecz leży w szafie, nie używasz danego przedmiotu, to nie ma sensu z sentymentu tego trzymać.
Swoje minimalistyczne podejście jak opisałam wyżej, przetestowałam na sprzątaniu szafy. Wyznaje zasadę, że jeżeli czegoś nie założyłam przez dany sezon to z pewnością w kolejnym również mi nie posłuży. Zdarzało się, że zostawiałam jakieś ubrania na później, ale finalnie nigdy do nich nie wracałam.
Dzięki uporządkowaniu ubrań w szafie rozwiązał się kolejny problem z zakupami. W końcu wiem co mam w szafie, nie muszę co sezon wymieniać garderoby. Do zakupów podchodzę rozsądnie, bez rzucania się na gorące hity wyprzedażowe.
Mniej, ale lepszej jakości.
Pozostając w temacie zakupów. Postawiłam na zasadę: mniej rzeczy ale lepszej jakości. O bazowej, minimalistycznej garderobie, będziesz mogła przeczytać w marcu. Będąc jednak tu i teraz, chciałabym Cię zachęcić do przemyślanych zakupów i postawienia na jakość, a nie ilość.
Więcej czasu dla siebie, mniej na głowie.
Gdy już uporządkujesz sobie swoją przestrzeń, pozbędziesz się przedmiotów, które tylko zbierają kurz to zauważysz, że nie musisz tyle czasu poświęcać na np. sprzątanie. Pozbywając się niepotrzebnych przedmiotów i dokonując delikatnych zmian w mieszkaniu, sprzątanie zajmuje mi bardzo mało czasu, a ja mogę cieszyć się przyjemnym otoczeniem i spędzić czas na zabawy z córką.
Czas jest bezcenny. Straconego czasu nikt nam nie zwróci. Dlatego też dokonując małej reorganizacji mojego mieszkania, mogę swoją uwagę poswięcić na to co ważne.
Przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Oczyść swoje otoczenie z przedmiotów, które trzymasz tylko z sentymentu. Przestań magazynować rzeczy na przyszłość.
Minimalistyczne podejście do życia pozwala nam na skupieniu się na teraźniejszości. Nie bądźmy niewolnikami przedmiotów i ich przeszłości.
Wyrzuć, posprzątaj, zorganizuj. Nic nie wysysa więcej energii niż przestrzeń zagracona rzeczami z przeszłości, których już nie potrzebujesz. - Dalajlama -
Comentarios